wtorek, 16 lipca 2013

Kazuo Ishiguro. Japonia po wojnie i złudzenia

Kazuo Ishiguro „Malarz świata ułudy”
(ang. „An artist of the floating world”)

„…bez wątpienia panuje tam atmosfera czystości budząca poważanie.”

Akcja powieści toczy się w Japonii tuż powojennej, między październikiem 1948 a czerwcem 1950. Bohaterem jest starszy już człowiek, artysta malarz Masuji Ono. Snuje on opowieść  o swojej przeszłości, swojej rodzinie, córkach,  w końcu wnukach.  Opowieść obyczajowa z powojenną Japonią w tle. Tyle streszczenie.

Z tą powieścią jest jednak trochę tak jak z drzeworytami japońskimi. Ostatnio mieliśmy z mężem okazję zobaczyć je w oryginale w Sopocie na wystawie "Wędrówka na Zachód – japońskie drzeworyty kolorowe z XIX wieku". Niewyobrażalnie piękne, doskonale opisane, żeby umożliwić ich zrozumienie przez ludzi Zachodu. 


Jednocześnie jakby torturowane, bo rozpłaszczone na ścianach pod szybami, choć w rzeczywistości przygotowane były do powiewania w przestrzeni i przechowywania jako rulony. Ale za daleko odbiegłam od meritum…  Wszystkie drzeworyty można bez większego trudu ułożyć w czytelne - nawet dla nas - kategorie, ze względu na tematykę, jaką prezentują. Były więc drzeworyty ze scenkami z życia samurajów, z życia wieśniaków, z życia bóstw,  ze świata przyrody, i najbardziej popularne z życia gejsz. Te z kolei możnaby z kolei ułożyć z punktu widzenia ujęcia postaci: gejsza idąca ulicą, gejsza czesząca włosy - widok  z przodu, gejsza  z widocznym karkiem, gejsza z odsłoniętymi piersiami, itd., itp.  Piszę o tym tylko, co sama zauważyłam.



W kulturze japońskiej wszystko wydaje się być sformalizowane i poddane surowym regułom. Piękno osiąga się poprzez osiągnięcie mistrzostwa w danej kategorii. Dowolność jest… niczym.

I teraz już wracamy do „Malarza świata ułudy”, powieści z 1986 roku. Jej autor, Kazuo Ishiguro jest Anglikiem japońskiego pochodzenia. Urodził się w Nagasaki w 1954. Jeszcze raz – autor urodził się w mieście zniszczonym bombą atomową zaledwie 9 lat po II wojnie światowej. To nie zostaje bez śladu. Gdybym była na jego miejscu, chciałabym się do tego faktu odnieść. Ishiguro wybrał w tym celu doskonale wszystkim znaną formę powieści podsumowującej życie bohatera na starość.  W ramach tej utartej formy udaje mu się przemycić kilka zaskakujących rzeczy.
Pakt Trzech - koalicja Niemiec, Włoch i Japonii z 1940r.
Pokazana przez niego Japonia nosi ślady zniszczeń wojennych – dom bohatera jest zniszczony od podmuchu bomby, całe dzielnice są obrócone w ruinę po nalotach, bohater stracił jedynego syna na wojnie w Mandżurii, w gazetach piszą o kolejnej egzekucji zbrodniarza wojennego, jeden z dyrektorów firmy, która ma zaszłości wojenne, decyduje się popełnić harakiri w ramach społecznego zadośćuczynienia (żeby ostatecznie zmyć plamę na  wizerunku firmy), a nasz bohater ma kłopot z wydaniem młodszej córki za mąż, bo był malarzem propoagandowym. Mówi się też o wymaganiach, jakie stawia „okupant amerykański” (Japonia była pod okupacją amerykańską do 1952 roku). Nie czujemy jednak grozy wojny. Nic a nic. Bo... nie ma rozliczenia wewnętrznego, nie ma wstydu, za to co się robiło, jest za to głębokie poczucie, że robiło się z przekonaniem to, co wtedy – w latach 30. i 40. - uznawało się w „wielkiej Japonii” za słuszne.  

Mogę się tylko domyślić, jak bardzo niekulturalne byłoby w tym kontekście wymówienie takich słów jak „nacjonalizm”, „militaryzm w służbie poczucia wyższości swojej rasy”, „ludobójstwo” (Nankin), „hańba bycia sprzymierzeńcem Hitlera”…

Kapitulacja Japonii

Kazuo Ishiguro doskonale pokazuje, że pewne motywy, przekonania, uczucia nigdy, przenigdy nie mogą zostać ujawnione w tej kulturze powściągliwości, stłumienia i wyparcia tego, co przynosi wstyd (mówiąc językiem europejskim). Nie mówi tego jednak wprost, stosownie do tego faktu, że w Japonii wszelkie ważne treści są zakodowane w pewien ustalony sposób, czytelny tylko dla ich społeczności.

Kazuo Ishiguro daje więc nam do zrozumienia. I każdy zrozumie tyle, ile zdoła. Tak jak z drzeworytem. Ktoś zobaczy na nim tylko gałązkę wiśni, a ktoś inny, znający więcej znaków w kodzie, opowieść o życiu i śmierci.

Kazuo Ishiguro
„Malarz świata ułudy” to powieść oddająca hołd kulturze Japonii poprzez swój formalny kunszt. Jest napisana lekko, cudownym, bogatym językiem, jakby pociągnięciami pędzelka na płótnie. Autorowi udało się osiągnąć niesamowitą płynność tej gawędy, która przybliża nas do tego, co skrywa kultura japońska, nie wdzierając  się w nią, lecz tylko uważnie zerkając spod oka. Niczym na kuszącą gejszę  „ze świata ułudy”, przechadzającą się z wachlarzem w dzielnicy rozrywki. 

PS. Angielskie wyrażenie "floating world ", zostało przetłumaczone ładnie, ale obawiam się, że niezgodnie z sensem oryginału.  Wyrażenie to jest moim zdaniem odpowiednikiem wyrażenia Ukiyo-e, czyli "obrazy przepływającego świata", gdzie "przepływający świat" to po prostu dzielnice rozrywki - miasto gejsz - symbol minionego, tradycyjnego świata japońskiego. Więcej o tym na wiki TU.

___________________________
Wyzwanie Trójka e-pik (książka, której akcja dzieje się w Chinach lub Japonii)


2 komentarze:

  1. Niewiele książek pozostawiam niedoczytanych. Niestety, ta jest jedną z nich. Doczytałam jednak powieść "Nie opuszczaj mnie". Z mieszanymi uczuciami, bo powieść z ciężką i duszną atmosferą. Kazuo Ishiguro nie jest więc moim ulubionym pisarzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ishiguro ma zarówno gorących zwolenników, jak i przeciwników. Na pewno trudno przejść koło niego obojętnie :)

      Usuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdy uznam to za stosowne.